Wąziutko

Napisane zostało, że wielbłąd prędzej przejdzie przez ucho igielne, ale tutaj zwierzak musiałby się wyjątkowo postarać. Szczelina między boiskiem, a terenem „Sarmaty” na ulicy Ludwiki jest naprawdę wąska.

Wiem, bo sam sprawdziłem. Udało mi się wejść pomiędzy ogrodzenia, ale nie zdecydowałem się przeciskać dalej w głąb korytarza. Za plecami miałem zbrojony beton, a przed twarzą zieloną siatkę z metalu. Dziwne doświadczenie. Ktoś tamtędy jednak łaził, bo korytarz intra-muros nosił ślady użytkowania. Zgubione buty, pety i butelki po piwie leżały w całym przesmyku. Mury zazwyczaj stykają się ze sobą, ale nie tutaj. O istnieniu ukrytego przejścia wiedzą tylko nieliczni. Przypomina ono peron 9 i ¾ . Tylko wolscy pijaczkowie wiedzą dokąd prowadzi. Reszta przechodniów zwyczajnie je mija.

Kilka dni wcześniej jedliśmy z Madzią i z rodzicami obiad w indyjskiej restauracji.

– Życie, podejście do niego i do ludzi to jest spektrum. – rzucił starszy pokerzysta ze stolika obok.

Jego spektrum było szerokie. Musiał wygrać wiele partii, bo zamawiał podwójne porcje. W rozmowie też szła mu karta, więc stać go było na szerokie gesty. Chuda kobieta siedząca naprzeciwko niego słuchała ze skupieniem. Pokerzysta nie ustawał w monologu.

– To interesujące, co mówisz. – przytaknął jej, a tak naprawdę sobie.

Gorzej niż pani od pokera miały za to dwie korpodziunie z innej knajpy. Szczebiotały wesoło o miłosnych podbojach oraz sposobach na to, jak zdobyć serce mężczyzny.

– Koniecznie idź do Radka na kurs pisania z facetami. – zachwalała blondynka.

– Aha. – przytakiwała zasłuchana brunetka.

– Ja się po tym kursie zmieniłam. Wcześniej pisałam do każdego faceta to samo. Teraz każdy z nich to dla mnie oddzielny case. Nareszcie komunikacja z chłopakami stała się dla mnie easy to handle. Radek utrzymuje high standard.

– Aha.

– Koniecznie daj znać przed twoją randką to wymyślę ci strategię. Będziesz twarda, ale flirtowna. Osiągniesz swój cel.

Z chęcią sparowałbym pokerzystę z korpodziunią. Stworzyliby dobrą parę. On – spełniony, stateczny i głoszący monologi. Ona – pełna werwy, z zaawansowaną znajomością angielskiego i lubiąca wymyślać strategie podrywu.

Niestety nie zmieściliby się w przejściu między światami na Ludwiki. Musieliby iść gęsiego bokiem. Tak już tam jest – wąziutko, a i tak nie wiemy dokąd ta droga prowadzi.

Co sądzisz? Skomentuj!