Dziś rano w przerzutce mojego roweru ukryła się szczypawka. Chodziła po kierownicy i uparcie nie chciała zejść. Towarzyszyła mi aż do skrzyżowania Bema i Kasprzaka. Stałem na światłach i postanowiłem ją zdmuchnąć. Poleciała na chodnik. Lekko oszołomiona skierowała kroki nibynóżek ku trawnikowi. Dalej jechałem już…