
Jak uczy staropolskie przysłowie, „Polak w samochodzie równy wojewodzie”. Liczba samochodów w Warszawie dawno przekroczyła wartości krytyczne, co widać gołym okiem na ulicach i chodnikach. Oraz w statystykach. Jednym ze sposobów na zmniejszenie liczby samochodów jest carsharing, czyli współdzielenie samochodów. O czym rozmawiałem z Tamás Dombi, zastępcą Naczelnika Wydziału Zrównoważonej Mobilności w warszawskim ZDM.
Andrzej Jędrzejczak: Kiedy w Warszawie będziemy mogli współdzielić samochody?
Tamas Dombi: Wszystko wskazuje, że w przyszłym roku. Ogłosiliśmy postępowanie o udzielenie koncesji na carsharing w sierpniu, termin składania zgłoszeń dla zainteresowanych podmiotów mija 30 października. Spodziewamy się zakończenia postępowania w I kwartale 2017 roku i uruchomienia usługi w połowie 2017 roku – dużo zależy jednak od przebiegu postępowania oraz od samych ofert.
Dlaczego system car-sharingowy ma być „miejski”? Po co to „namaszczenie” miejską koncesję? Czy to nie zrodzi quasi-monopolu?
Nie chcemy stwarzać monopolu, dlatego przewidujemy wydanie kolejnych koncesji, choćby na system elektryczny. W ciągu ostatnich 25 lat, kiedy takie usługi pączkowały na całym świecie, nie pojawił się żaden system carsharing w żadnym polskim mieście. Wsparcie (nie finansowe) ze strony publicznej jest potrzebne, aby ten rynek w ogóle uruchomić. Aby wsparcia udzielić w sposób przejrzysty potrzebne są jakieś ramy prawne. Postępowanie o udzielenie koncesji jest najbardziej elastyczną formą udzielenia wsparcia, przepisy przewidują udzielenie koncesji bez płatności ze strony miasta, i nie zakazują udzielenia kilku koncesji na podobną usługę – co też planujemy w przyszłości.
Ideałem są miasta, w których działają niezależnie od siebie systemy różnych operatorów, na różnych zasadach. i są znane mieszkańcom. Np. w Berlinie – tam jest duży rynek dla takich usług. Naszym zdaniem najpierw należy pomóc aby ten rynek powstał – chcemy stworzyć popyt na usługę. Jeśli popyt się pojawi, w co wierzymy, pojawią się też kolejni operatorzy.
A może rynek nie powstał, bo nie ma takiej potrzeby wśród mieszkańców. Po co miasto miastu taki projekt?
Z perspektywy miasta warto wesprzeć carshering, bo jest uzupełnieniem systemu zrównoważonego transportu. W Warszawie wciąż ponad 600 na 1000 mieszkańców posiada samochód i ta liczba wciąż rośnie. Duża część tych samochodów nie jest używana codziennie – oferta carsharingu jest skierowana do ich właścicieli, którzy już teraz na co dzień jeżdżą komunikacją miejską, rowerem, chodzą na piechotę. Dając im możliwość korzystania z samochodu „na godziny” stwarzamy realną możliwość rezygnacji z własnego samochodu.
Zanieczyszczenie powietrza to duży problem, lecz nie jedyny, który wiąże się z nadmierną motoryzacją – inne to zajętość przestrzeni publicznej pod parkowanie prywatnych samochodów, wypadki spowodowane w większości przez kierowców, hałas, spowolnienie ruchu pojazdów także komunikacji miejskiej. Głównym celem wdrożenia systemu carsharing jest zmniejszenie poziomu motoryzacji, czyli ograniczenie liczby samochodów w mieście.
Może pomogłyby też bardziej restrykcjyjne regulacje dla samochodów prywatnych? Czy miasto planuje inne rozwiązania zmierzające do ograniczenia liczby samochodów?
Tak, w maju zostały ogłoszone konsultacje społeczne Warszawskiej Polityki Mobilności, które są zbiorem takich rozwiązań. Carsharing jest tylko jednym z nich, elementem całościowej polityki zrównoważonej mobilności.
Jakie wsparcie jest planowane dla podmiotu, który dostanie koncesję?
Ostateczny zakres będzie negocjowany w trakcie postępowania o koncesję. Na pewno nie będzie to wsparcie finansowe, wykluczyliśmy to na początku – wszędzie na świecie podobne usługi finansują się same, z opłat użytkowników. Wsparcie może objąć m. in. przywileje w ruchu (np. podczas parkowania) i udział miasta w promocji usługi.
Jak w praktyce będzie działał car sharing?
Ostateczny model będzie zależał od złożonych ofert. Na pewno będzie to model swobodny, bez wyznaczonych miejsc do wypożyczenia i zwrotu samochodów. Przed wypożyczeniem samochody będą lokalizowane za pomocą aplikacji telefonicznej lub serwisu internetowego, a po zakończeniu jazdy parkowane w dowolnym miejscu w obszarze usługi, byle tylko zgodnie z prawem.
Za wypożyczenie mieszkańcy zapłacą zryczałtowaną stawkę, która obejmie wszystkie koszty związane z podróżą, w tym paliwo. Biorąc pod uwagę podobne systemy działające za granicą, użytkownicy prawdopodobnie będą płacić za minuty, z możliwością specjalnych ofert za pełne godziny, doby albo godziny wieczorne lub pozaszczytowe. Ostateczny cennik będzie stanowił element oceny ofert.
ZDM mówił o kwocie 1,2 złotego za minutę użytkowania? Czy nie jest to kwota zaporowa?
Kwota, którą wymienił Pan Dyrektor, jest tylko przykładem – większość systemów podobnych do tego, który opisaliśmy, działa w okolicach 25-30 eurocentów za minutę. Jeśli miałbym typować, to cena będzie raczej niższa, niż wyższa od tych przykładowych 1,2 zł… ale to dopiero się okaże na koniec postępowania.
Czemu nie elektryczne samochody?
Zagraniczne doświadczenia wskazują, że najlepiej sprawdzają się systemy carsharing oparte na samochodach tradycyjnych, najbardziej podobnych do samochodów posiadanych na własność. Operatorzy istniejących systemów przyznają, że użytkownicy niechętnie korzystają nawet z samochodów z automatyczną skrzynią biegów – co przecież jest pozornie ułatwieniem dla kierowców. Gwarancją osiągnięcia sukcesu mierzonego liczbą użytkowników, która będzie zauważalna nawet w skali miasta, jest zapewnienie funkcjonalności podobnej, jak w przypadku dobrze znanych do tej pory aut. Tylko w ten sposób uda się przełamać barierę mentalną, jaką jest postrzeganie konieczności posiadania własnego auta.
Będą to jednocześnie samochody nowe, produkowane w oparciu o najnowsze normy emisji spalin (Euro 6), i już sam ten fakt, będzie oznaczał obniżenie zanieczyszczeń powietrza. Badania zagraniczne wskazują, że jeden samochód w systemie carsharing (fabrycznie nowy, spełniający najnowsze kryteria emisji) może zastąpić od 4 do nawet 10 prywatnych samochodów (przeważnie starszych modeli niespełniających aktualnych wymagań ekologicznych).
System oparty na samochodach elektrycznych będzie kolejnym etapem rozwoju systemu carsharing w Warszawie. Teraz najważniejsze jest to, aby mieszkańcy miasta zapoznali się z pojęciem carsharingu, oswoili się z ideą współużytkowania samochodów i zaczęli rezygnować z własnych samochodów.
Dodatkowym atutem takiej strategii jest to, że do czasu wdrożenia systemu z napędem elektrycznym technologia ta okrzepnie – obecnie istnieją równolegle różne standardy ładowania, a pojemność baterii i zasięg samochodów wzrasta w bardzo szybkim tempie.
Co sądzisz? Skomentuj!