
Nie tak dawno w jednym z wpisów na łamach Pańskiej Skórki zagościł temat tzw. Serka Bielańskiego. Snułem wtedy rozważania na temat planów socjalistycznych architektów, nad planowaną „eksponowaną wystawą” oraz nad mizerią bud gastronomicznych na terenie dawnego PKS Marymont. Od tej pory sytuacja nabrała tempa. Bud nie ma (bar „Hami” nostalgiczny bywalec uhonorował nawet zapalając w jego miejscu znicz), deweloper ochoczo przygotowuje się do rozpoczęcia w ich miejscu inwestycji na 777 (sic!) mieszkań, a przy ul. Sacharowa powstała baza dzielnych pionierów, których zadaniem jest dociągnięcie tej bielańskiej arterii aż do Marymonckiej. Ale to nie koniec dojrzewania Serka. Dzielnica, miasto i inwestorzy szykują w tej części Bielan prawdziwą rewolucję.
W Urzędzie Dzielnicy Bielany odbyło się spotkanie, podczas którego mieszkańcy mogli bliżej zapoznać się z Miejscowym Planem Zagospodarowania Przestrzennego (rocznik 2002) – zobacz – i poznać sprzedażowo-zakupowo-inwestycyjne nowinki. Jak to często z tego rodzaju spotkaniami bywa, od początku trwała gorąca dyskusja z mieszkańcami, których bardziej od całościowej koncepcji rozwoju tego kawałka Bielan interesowało to, czy np. od iście autostradowego zapewne ruchu na wydłużonej o 200 m. ul. Sacharowa nie rozpadnie się aby ich blok. No bo to przecież pięć pasów – autostrada! I na nic tłumaczenia naczelnika dzielnicowego wydziału architektury, że z tych pięciu trzy to lewo- i prawoskręty. Przy okazji smutna refleksja: oprócz dwuosobowej reprezentacji naszego bloga i jeszcze jednego młodego mężczyzny średnia wieku uczestników spotkania wynosiła co najmniej 65 lat. Dlaczego osoby młodsze, które w wielu przypadkach spędzą w danej okolicy kolejne dziesięciolecia swojego życia, nie przejawiają praktycznie żadnego zainteresowania trwałymi miejskimi przeobrażeniami w swoim sąsiedztwie – trudno powiedzieć ale na pewno nie napawa to optymizmem.
Przedstawiciele bielańskiego ratusza, pomiędzy odpowiedziami na nie zawsze adekwatne pytania, skupili się na dwóch głównych obszarach: realnych w najbliższych miesiącach inwestycjach oraz dalekosiężnych planach i ambicjach, wynikających z przyjętego w 2002 MPZP (choć podkreślając co chwila, że plan zagospodarowania to „spadek po poprzednim układzie”, a ich ręce i sumienia są czyste jak łza).
Jaka jest ta dalekosiężna wizja? Otóż Serek, po likwidacji odcinka ul. Kasprowicza od Żeromskiego do Duracza, ma stać się obszarem intensywnej zabudowy o charakterze miejskim, sercem dzielnicy, czy – obrazowo – „wrotami Bielan”. O ile wizja przesunięcia serca (serk-ca?) Bielan w stronę Żoliborza może być dobrą prognozą także na gruncie symbolicznym, to prawdziwe wrzenie na sali wywołała wizja witającej wjeżdżających na Bielany dominanty w postaci nawet 100-metrowego wieżowca u zbiegu Żeromskiego i Marymonckiej. Reszta serkowej zabudowy ma być znacznie niższa – od 25 do 37 metrów (miejscami punktowo do 55), ale faktycznie porównując skalę dopuszczalną w planie zagospodarowania, zapowiada się kawał wielkiej inwestycji.
Czy i kiedy takie przeobrażenie Serka w bielańskie city (jako punkt odniesienia przytoczono przykład nowej zabudowy pl. Unii Lubelskiej) nastąpi – nie wiadomo. Miasto, wedle zapewnień bielańskich urzędników, czeka prawdopodobnie na kolejną „górkę” na rynku gruntów, aby tanio skóry na Serku nie sprzedać. Ale jaki będzie efekt końcowy – trudno niestety przewidzieć. Może to być względnie reprezentacyjna zabudowa, ale też równie dobrze peryferyjne centrum biurowo-handlowo-mieszkaniowe, godne pierwszej połowy lat 90. ubiegłej dekady. Władze dzielnicy najchętniej widziałyby inwestycję „na bogato”, w idealnej sytuacji łączącej funkcje komercyjne z kulturalnymi (np. dzielnicowe kino), ale urzędnicy sami przyznawali, że w gruncie rzeczy, oprócz „pilnowania” planu zagospodarowania przestrzennego, niewiele mają do gadania wobec polityki i decyzji ratusza m. st. A po co to wszystko? Dzielnica nie ukrywa, że liczy na napływ nowych, młodych mieszkańców, chętnie rozliczających PIT-y w miejscu zamieszkania. Oby się nie przeliczyła…
Na osłodę po zaoranym skwerku-serku mieszkańcy okolic mają dostać nowy park po drugiej stronie Marymonckiej, w miejscu nieco zapomnianej, acz uroczej, doliny nieopodal Stawów Kellera. Kiedy jednak to nastąpi – również nie wiadomo, władze dzielnicy czekają na nowe rozdanie z unijnego worka, z – podobno – pięknym i gotowym już projektem.
Znacznie bardziej konkretne są natomiast plany dotyczące bezpośredniego otoczenia Serka. Już trwają prace nad ostatecznym przebiciem ciągu Duracza-Sacharowa do Marymonckiej, aby następnie zlikwidować początkowy fragment Kasprowicza. Działka przy Sacharowa, obecnie zajmowana przez parking, została wystawiona na sprzedaż, a rozstrzygnięcie przetargu ma nastąpić w najbliższych dniach. Plan zagospodarowania dopuszcza w tym miejscu zabudowę do 8 kondygnacji z parkingiem podziemnym. Kolejny przetarg dotyczy pawilonów przy Kasprowicza. Ta wiadomość zapewne zmartwi bywalców baru „Hami”, tzw. „najlepszego Chińczyka w mieście”, który przez długi czas dzielnie bronił się w pawilonie na rogu Żeromskiego i Sadowskiej, aby finalnie trafić na Kasprowicza właśnie… Los Chińczyka-tułacza wydaje się być przypieczętowany, nowy inwestor ma bowiem – zgodnie z lokalnym planem zagospodarowania – zrównać z ziemią stare pawilony i… postawić nowe. Błyszczące i śliczne, z drogeriami i eko-piekarniami. Gdzie (i czy) tym razem los rzuci azjatycką załogę – zobaczymy. Ja tęsknić nie będę.
PS to chyba pierwszy post w historii Pańskiej Skórki, otagowany jednocześnie „Elegancko” i „Frajersko”. Jako bezpośredni sąsiad Serka liczę na kawałek dobrej, wielkomiejskiej architektury, ale obawa, że wyjdzie tak jak na zamieszczonych w tekście fotomontażach jest niestety silna i niepozbawiona podstaw.
Źródła:
- Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego i mapa zbiorcza: Wydział Architektury i Budownictwa dla Dzielnicy Bielany. Uprzejmie dziękuję p. Tomaszowi Dąbkowskiemu, Naczelnikowi Wydziału, za udostępnienie materiałów.
- Fotomontaże: Piotr W. Bartoszek