O warszawskich niebotykach

Życie dewelopera w Warszawie, choć często wygodne, nie zawsze jest usłane różami. Chcesz postawić nowy budynek, to Cię mieszkańcy sąsiednich ukamienują, zaplanujesz rewitalizację – odezwie się konserwator i obrońcy zabytkowej materii, trafisz na okazyjną ofertę zakupu działki – niechybnie okaże się, że jest ona np. szkolnym boiskiem. W tej sytuacji firmy inwestujące w naszym mieście powinny bardziej niż inne dbać o swój wizerunek. Niektórym wychodzi to średnio – możecie o nich przeczytać w kategorii „Frajersko” na naszym blogu. Inne natomiast prezentują przemyślaną strategię, starają się być partnerem lokalnych społeczności, a nawet upowszechniać wiedzę o stołecznej architekturze. Taką, bardzo ciekawą drogą poszła firma BBI Development, za której sprawą powstał cykl książek „Koneser historii”, a w tymże cyklu ukazała się bardzo interesująca pozycja, której tytuł może być nieco mylący.

„Złota 44 i inne warszawskie niebotyki” jest to bowiem solidna (ponad 300 stron) monografia, która wbrew tytułowi skupia się bardziej na „innych”, niż na tytułowym wieżowcu. Oczywiście, z uwagi na firmę, która stoi za wydaniem książki, tzw. „Żagiel” jest w niej odpowiednio wyeksponowany, słowo wstępne poświęcił mu autor projektu, Daniel Libeskind, a także – z uwagi na alfabetyczny układ – opis wieżowca zamyka też klamrą całą pozycję. Mylne byłoby jednak potraktowanie książki Jarosława Zielińskiego (z gościnnym rozdziałem, pod którym podpisali się prof. Adam Zbigniew Pawłowski i dr Ireneusz Cała) jako folderu reklamowego tytułowej inwestycji.

Książka składa się z kilku zasadniczych elementów. Jej pierwsza część to niezwykle interesujący rys historyczny, obejmujący dzieje wieżowców w ogóle, a także na warszawskim gruncie. Rozdział obejmuje też projekty i koncepcje, które nie doczekały się realizacji, dzięki czemu czytelnik może posiąść skondensowaną, ale bogatą wiedzę na temat „niebotyków”, jak pierwotnie nazywano u nas drapacze chmur, zanim na dobre przyjęła się anglosaska kalka językowa. Następnie trafiamy na krótkie omówienie (autorstwa wspomnianych wyżej ekspertów) osadzenia wieżowców Warszawy w kontekście Europy i całego świata, co daje czytelnikowi niezbędną perspektywę. Główną – i najbardziej chyba interesującą – część książki stanowi zaś „Katalog współczesnych wieżowców warszawskich”, datowany na luty 2015. Zawiera on szczegółowe omówienie wysokich budynków naszego miasta (powyżej 55 metrów), „o proporcjach wieżowych, ukończonych i w stadium budowy”, uszeregowanych alfabetycznie. Oprócz krótkiej „metryczki”, obejmującej dane techniczne, informacje o inwestorze, powierzchni, klasie, a także – w niektórych przypadkach – historycznych i alternatywnych nazwach obiektu, zawiera on przede wszystkim dość szczegółowe (niepozbawione subiektywnego rysu), wzbogacone bogatym materiałem zdjęciowym „recenzje” poszczególnych gmachów, zakończone oceną w skali od 1 do 6 gwiazdek.

Możemy więc nie tylko poznać szczegóły konstrukcyjne budynków (i dowiedzieć się np., w jaki sposób Cosmopolitan utrzymuje równowagę), ale też dowiedzieć się o perypetiach związanych z ich budową, a także poznać mniej oczywiste fakty – np. w jakich okolicznościach „Blue Tower Plaza”, czyli popularny „Błękitny wieżowiec” przestaje być błękitny i staje się smoliście czarny. Oczywiście nie każdemu obiektowi autor poświęcił tyle samo miejsca – mniej interesujące realizacje omówione zostały dość pobieżnie, a inne – z Pałacem Kultury i Nauki na czele – bardziej szczegółowo. Autor nie ucieka od subiektywnych opinii dotyczących estetyki nie tylko bryły i elewacji, ale także wystroju wnętrza – jednemu z budynków (domyślcie się sami, któremu) dostaje się np. za „niezmierny przepych w guście Wschodu”), innym za jakość materiałów i wykończenia, wynikające z problemów „epoki niedoborów”. Na specjalne, niechlubne, wyróżnienie zasłużył moloch przy Łuckiej – autor powołuje się m.in. na głosowanie użytkowników międzynarodowego forum skyscrapercity.com, którzy obwołali go najbrzydszym wieżowcem Warszawy, samemu wbijając gwóźdź do trumny jednogwiazdkową notą. Co ciekawe, tytułowy „Żagiel” – z uwagi na stan realizacji w momencie kiedy powstawała książka, wcale nie dostał najwyższej noty.

Pozycji o warszawskich wieżowcach jest już nieco, a różni autorzy zapowiadają kolejne. Jeżeli jednak za temat wziął się tak wnikliwy obserwator jak Jarosław Zieliński, to po prostu musiało być bardzo dobrze. W przyjętej przez autora skali książkę oceniam na pięć gwiazdek, szczególnie doceniając obiektywizm i fakt, że „Złota 44” jest tu tylko pretekstem do opowiedzenia fascynującej historii, nie zaś głównym bohaterem. Dlaczego nie na maksimum? Z powodów czysto edytorskich – fascynująca treść nie idzie niestety w parze z tak wysokim standardem składu i oprawy wizualnej, jakiego można byłoby się spodziewać. Mam nadzieję, że ew. kolejne wydanie książki doczeka się małego „liftingu”, podobnego to tych, którym chętnie poddawane są niektóre warszawskie niebotyki.

Co sądzisz? Skomentuj!