
Kinoteka, jedno z bardziej zasłużonych miejsc na filmowej mapie Warszawy, ogłosiła niedawno, że zawiesza działalność. Dalsze funkcjonowanie tego kina o wyjątkowym charakterze i świetnym repertuarze, goszczącego liczne festiwale i wydarzenia, stoi pod ogromnym znakiem zapytania. Załoga Kinoteki apeluje do Was o wsparcie i podpisywanie petycji do władz Warszawy, a na moje pytania odpowiadają: Karolina Fornal, specjalistka ds. sprzedaży i promocji oraz Michał Chabiera – film programmer i specjalista ds. dystrybucji – obydwoje reprezentujący Kinotekę.
Czy możemy już mówić o tym, że epidemia rzeczywiście zabija kino? Niepokojące sygnały docierają od miesięcy i ze studiów produkcyjnych i z korporacyjnych sieci, ale jak widać obecna sytuacja jest niezwykle groźna także dla kin mniejszych i niezależnych.
Ten wątek pewnie będzie się przewijał podczas naszej rozmowy, ale mimo wszystko jesteśmy optymistami. Sytuacja jest ciężka, dla wielu pewnie dramatyczna, w tym dla nas. Ale nie, nie chcemy wieścić śmierci kina, a już tym bardziej Kinoteki. Gdyby tak było, nie mielibyśmy tyle energii żeby walczyć. Może tak się niestety skończyć, że część kin upadnie, ale nie wszystko jest stracone. Wciąż wierzymy, że niedługo zacznie się systemowe wsparcie dla kin ze strony MKiDN i PISFu. Pierwsze propozycje wsparcia od tych instytucji, które poznaliśmy kilka dni temu, są bardzo obiecujące. Mocno wierzymy też, że uda się, również dzięki petycji wystosowanej przez dwójkę Widzów Kinoteki, wpłynąć na decyzję zarówno zarządu PKiN, jak i Urzędu Miasta!
Jak przetrwaliście wiosenny lockdown? Czy lato dawało nadzieję na „odbicie” w realnej perspektywie czasowej?
Dla nas uderzenie pandemii i zamknięcie kina było ogromnym ciosem. Kilka poprzedzających zamknięcie miesięcy to był nasz świetny czas. Bywały miesiące, że frekwencja w porównaniu z poprzednim rokiem wzrastała nawet ponad 30%. Zaliczyliśmy najlepsze otwarcie roku (a trzeba pamiętać, że pierwsze 2-3 miesiące to okres najwyższej frekwencji, która „ustawia” cały rok) od ponad 10 lat, kiedy sytuacja na rynku kin była zupełnie inna, więc prawdę mówiąc spodziewaliśmy się frekwencyjnie rekordowego, czy bardzo bliskiego rekordowi, roku.
Wiosenny lockdown spędzaliśmy więc w nerwowym oczekiwaniu na decyzje. Kiedy będzie można znowu otworzyć kino, jak zapowiadane przez rząd tarcze antykryzysowe pozwolą nam przetrwać trudny moment, wreszcie, co wyjdzie z zapowiedzi prezydenta Warszawy w sprawie obniżek czynszu. Początek, tuż po wznowieniu działalności, był bardzo ciężki. Przystosowanie się do reżimu sanitarnego wymagało dużej pracy. Niepewność, czy widzowie wrócą. Zwłaszcza przy maksymalnym 50% obłożeniu sali. Jednak powoli frekwencja rosła. Chociaż należy pamiętać, że w najlepszych momentach i tak frekwencja była niższa o ok 80% w stosunku do ubiegłego roku. Potem było kolejne obniżenie obłożenia sal, tym razem do 25% oraz kolejne przesunięcia najważniejszych premier. Nadzieję na pewno dawały festiwale, zwłaszcza Millenium Docs Against Gravity pokazało, że widownia jest spragniona chodzenia do kina, że wysoki poziom programu gwarantuje również sukces frekwencyjny. Natomiast gorzej to wyglądało i wygląda od strony regularnego repertuarowego grania, tu brakuje „paliwa” zdecydowanie.
Władze Warszawy zapowiadały znaczące obniżki czynszu dla podmiotów, które ucierpiały wskutek epidemii i wprowadzanych przez rząd ograniczeń. Jak to wyglądało w Waszym wypadku?
Podlegająca miastu spółka, wynajmująca powierzchnię PKiN, mimo naszych licznych próśb, nie zdecydowała się umorzyć lub znacząco zmniejszyć czynszu, który podczas pandemii, a w szczególności lockdownu, jest dla nas wszystkich nie do udźwignięcia.
W naszym przypadku, mimo zapowiedzi z początku lockdownu nic takiego nie miało więc miejsca. Obniżka była symboliczna. Z naszych wyliczeń wynika, że sięgała około 11%. Mimo wielu próśb nie udało się również spotkać z Zarządem PKiN, tak żeby wspólnie wypracować konstruktywne stanowisko.
Czy były jakiekolwiek gesty, sygnały, które dawałyby Wam nadzieję na utrzymanie działalności kina? Zarówno ze strony miasta, jak i widzów lub zewnętrznych organizacji?
Zdecydowanie. To jest coś co nas najbardziej nakręca do działania. Codziennie dostajemy mnóstwo wsparcia od naszych widzek i widzów. Są to wszystko, serio wszystko, głosy poparcia, wzruszające ogromnie. Historie o tym, jak Kinoteka jest dla nich ważna, jakie mają wspomnienia związane z tym miejscem. Jak je kształtowała filmowo, pobudzała. To dla nas wielka radość i wyróżnienie, że mamy tak świadomą widownię, i tak po prostu przyjacielską. To dla nas również wielkie zobowiązanie do dalszej walki i przetrwania, a później do przygotowania jak najlepszej filmowej oferty. Nie chcemy tych wszystkich wspaniałych osób zawieść.
Mamy również wiele słów i gestów wsparcia od naszych partnerów, festiwali i wielu różnych organizacji. Nie jesteśmy w tym sami!
Co może zrobić osoba, która odwiedzała Was od lat i nie wyobraża sobie Warszawy bez Kinoteki?
W tym momencie przede wszystkim zachęcamy i prosimy o podpisywanie apelu w sprawie obrony Kinoteki. Chcemy, żeby było tych podpisów jak najwięcej. Mamy świadomość, że tylko to może zrobić wrażenie na adresatach tej petycji. Gorąco prosimy o jak najszersze udostępnianie petycji, dzielenie się nią z bliskimi, przyjaciółmi, znajomymi i nieznajomymi! Bo to, że kino będzie odwiedzało wiele osób, jak będzie to możliwe, w ogóle nie wątpimy. Tylko solidarność może nas uratować. I nie chodzi mi tylko o Kinotekę, ale tak ogólnie. Dlatego też zachęcamy również do wspierania Strajku Kobiet. Każda forma jest dobra. Od aktywizmu, chodzenia na protesty, po gesty, słowa, czy inne formy wywierania presji na rządzących. My bez wahania to robimy, bo Kinoteka jest kobietą i, to też wynika z naszych dokładnych badań, do Kinoteki częściej chodzą kobiety. Nie zostawimy ich samych! A niedługo spotkamy się wszyscy w Kinotece.
Co sądzisz? Skomentuj!