
Szanowni rowerzyści i rowerzystki! Współużytkownicy i współużytkowniczki dróg! Przyjaciele i przyjaciółki!
Piszemy do Was, aby wyrazić swój podziw oraz wdzięczność za to, co robicie. Wasz wybór roweru zamiast samochodu jest – nie bójmy się wielkich słów – heroiczny.
Podczas gdy kulturową normą jest podkreślanie swego wysokiego statusu materialnego za pomocą samochodu tak dużego i drogiego, na jaki pozwala zdolność kredytowa, kiedy lśniący SUV jest dowodem życiowej zaradności i męskości, podczas gdy zgrabne i szykowne miejskie autko pokazuje, kto jest prawdziwą królową tego balu, wy skromnie pedałujecie przez miasto na swoich rowerach, w wielu wzbudzając pogardę, w najlepszym razie litość.
Wielu z nas, kierowców samochodów, swój egzamin na prawo jazdy zdawało dawno. Zapominamy więc, że Wy macie takie samo prawo do jezdni jak my. Zapominamy, że nie wolno Wam poruszać się po chodniku, na który Was wysyłamy. Zapominamy, że wyprzedzając Was powinniśmy utrzymać przynajmniej 1 metr odległości i zachować szczególną ostrożność.
Nie raz spotykacie się z naszą nietolerancją. Wyprzedzamy Was w niebezpiecznie małej odległości. Spychamy was z jezdni. Parkujemy na przeznaczonych dla was ścieżkach. Straszymy Was trąbiąc nad samym uchem. Wulgarnymi gestami pokazujemy, gdzie wasze miejsce. Kierujemy do was słowa powszechnie uznawane za obelżywe. Zarzucamy wam terroryzm, a nawet homoseksualizm (co uważamy za obelgę). Od słów przechodzimy do czynów – zdarza nam się opluć Was, a nawet uderzyć. Irytuje nas, kiedy przedzieracie się środkiem przez korek, w którym my musimy stać, dlatego lubimy czasem zajechać Wam drogę.
A przecież zdajemy sobie sprawę, jak zatłoczona jest Warszawa. I że jeśli Wy porzucilibyście rowery i wsiedlibyście do samochodów, korki byłyby jeszcze większe. Dalsze natężenie ruchu spowodowałoby jeszcze częstsze zamykanie fragmentów ulic, celem łatania zniszczonej nawierzchni. Jeszcze większy byłby hałas, jeszcze większy byłby smog. Jeszcze trudniej byłoby znaleźć wolne miejsce parkingowe, choćbyśmy zastawili wszystkie chodniki w mieście.
Na co dzień jednak nie uświadamiamy sobie, jak wiele Wam zawdzięczamy. Dlatego przepraszamy Was najmocniej za to, co złego Was z naszej strony spotykało. Obiecujemy poprawę. Wybaczcie i nie ustawajcie w Waszym heroizmie.
Z wyrazami głębokiego szacunku,
Warszawscy kierowcy samochodów