
Drogi Andrzeju,
Przede wszystkim dziękuję Ci za uwagi do mojego tekstu. Cieszę się, że zainspirował Cię do napisania komentarza i podzielenia się własnymi spostrzeżeniami na temat Kamionka. Dzięki temu rozpoczęła się na blogu dyskusja o prawej stronie Wisły, której, w mojej opinii, brakowało.
Piszesz, że moje poglądy są typowe dla lewobrzeżnego Warszawiaka. Być może zaskoczy Cię fakt, że od urodzenia mieszkam na Grochowie, a moi dziadkowie i pradziadkowie pochodzą stąd oraz z bliskiej Woli. Tu chodziłem do szkoły podstawowej i gimnazjum, a licealne lata spędziłem na Saskiej Kępie. Dobrze wiem, jak wygląda dzielnica, i jak przez lata się przeistaczała.
Bardzo mocno zareagowałeś na mój tekst, który był tylko osobistą impresją. Zwróciłem uwagę na klimaty, które najbardziej w Kamionku lubię oraz na to, co przemija wraz z jego rozbudową. Wpis nie jest wnikliwą analizą, ale zapisem chwili i moich obserwacji w tym właśnie, konkretnym, czasie. Najbardziej nie podoba mi się fakt, że unikalny klimat i niepowtarzalna atmosfera różnych miejsc w Warszawie zanika. Kamionek jest przykrym tego przykładem. Dynamicznie się zmienia, ale w sposób niekontrolowany. Wcale nie chciałbym, aby okolica pozostała „skansenem”. Zwracam tylko uwagę na to, jak łatwo można utracić klimat dzielnicy i zastąpić go powtarzalnością. To naturalne, że miasto się zmienia i nie powstrzymamy tego procesu. Żal mi jednak detali, które decydują o niepowtarzalności pewnych miejsc. Bez nich wszystko się ujednolici, i co wtedy po nas zostanie?
Tekst – Mati Kaczyński
Historia dyskusji:
1. Co po nas zostanie? Wizyta na warszawskim Kamionku
2. ODP: Praga to nie skansen